W Senegalu zakończyła się pierwsza tura wyborów, w których 85-letni prezydent Abdoulaye Wade stara sie o reelekcje na trzecią kadencje, mimo że konstytucja określa limit kadencji na dwie. Nie jest to pierwszy raz, kiedy sędziwy afrykański przywodca nie może rozstać się z prezydenckim fotelem i władzą. Prawdopodobnie, jak zwykle, wyborcy będą go do tego musieli zmusić.
Senegal uważany jest za jedną z nielicznych stabilnych i liberalnych demokracji w Afryce. Jest to jedyne państwo w Afryce Zachodniej, gdzie władza przechodziła z rąk do rąk tylko w wyniku wyborów, a nie zamachów stanu czy puczy wojskowych. Wygląda jednak na to, że to chwalebne dziedzictwo może zostać zaprzepaszczone przez obecnego prezydenta, Abdoulaye Wade.
"Ja jestem prezydentem i ojcem narodu. Tego własnie nie potrafią zrozumieć Europejczycy", broni sie 85-letni prezydent. Wade jest prezydentem od 2000 roku i służył już przez dwie kadencje, pięcioletnią i siedmioletnią. Według niego, doświadczenie i sędziwy wiek to jego atuty, które znaczą wiecej niż jego wczesniejsze obietnice, że nie będzie sie starał o reelekcje.
Innego zdania zdają sie być sami Senegalcycy. Dzisiejsze wyniki pierwszej tury wyborów wyborów dają co prawda Wade'mu 8-punktowe prowadzenie nad kandydatem opozycji, byłym premierem Macky Sallem, ale w drugiej turze obecny prezydent ma małe szanse na zwycięstwo. Podczas pierwszej tury opozycja była podzielona pomiedzy 14 kandydatów, którzy najprawdopodobniej zjednoczą się za Sallem w drugiej turze wyborów przewidzianej na 25. marca. Opozycja już zapowiada, że nie uzna wynikow wyborów, jeśli Wade ostanie ogłoszony zwyciezcą.
Może to oznaczać zamieszki, a nawet wojnę domową, na wzór tej, która rozpętała się w grudniu 2010 na Wybrzeżu Kości Słoniowej po tym jak Alassane Ouattara nie uznał wynikow wyborów, które dawały zwycięstwo ówczesnemu prezydentowi Laurentowi Gbagbo. ONZ, Unia Afrykańska i większość państw oprócz Angolii i Libanu poparły roszczenia Outtary, ale Gbagbo odmówil dymisji, co rozpoczęło wielomiesięczne starcia, w których zginelo około 2,000 ludzi. Dopiero interwencja francuskich sił specjalnych i schwytanie Gbagbo w kwietniu 2011 położyło kres anarchii. Gbagbo siedzi obecnie w więzieniu na przedmiesciach Hagi, oczekując na proces przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym (ICC).
Scenariusz z Wybrzeża Kości Słoniowej, kiedy demokratycznie wybrany przywodca przeważa nad przywodcą zasiedzialym, jest stosunkowo rzadki. Afryka miała, i wciaż ma, wyjątkowo wielu takich przywodców, którzy nie chcieli oddać władzy po końcu swoich kadencji. Często byli to pierwsi post-kolonialni prezydenci, którzy wywalczywszy wolność dla swoich krajów uznali, że zwycięstwo nad kolonialistami daje im prawo rządzić niezależnie od decyzji vox populi. Rzadko ustępowali z własnej woli, częściej byli odpychani od władzy przez pucze woskowe. Tak było w przypadku prezydenta Ghany, Kwame Nkrumaha, który jako pierwszy ogłosił się "Prezydentem na Zawsze", prezydenta Czadu François Tombalbaye, "Ojca Narodu i Zbawcy Ludu" Mobutu Sese Seko w Zairze, czy samozwańczego cesarza Republiki Środkowej Afryki, Jean-Bédel Bokassy.
![]() |
Pomnik Renesansu czy Głupoty? |
Rządów Abdoulaye Wade, chociaż przy takich porównanaich nie wypadają najgorzej, nie można też uznać za wzorowe. Opozycja zarzuca mu ograniczanie wolności prasy i swobód obywatelskich, jak również korupcję i nepotyzm. W jednym z głośniejszych skandali Wade podarował przedstawicielowi MFW podczas obiadu "prezent pożegnalny", który okazał się torbą zawierajacą $200,000. Prezydent zdaje się też namaszczać swojego syna, Karima, na swojego nastepcę obsadząjac go na kluczowych ministerialnych stanowiskach. Międzynarodową "slawę" Wade zyskał jednak dopiero po tym, kiedy zarządził budowę niemal 50-metrowego "Pomnika Renesansu Afrykańskiego", kosztującego 27 milionów dolarów, utrzymanego w stylu socrealistycznym i zbudowanego przez północnokoreańskich robotników. Dodatkowo prezydent zażyczył sobie 35% zysków ze sprzedaży biletów, które trzeba kupic, by obejrzec ten cud z brązu. W końcu, jak prezydent sam utrzymuje, ten pomysł z pomnikiem był jego.
Wszystko wskazuje na to, że Wade przegra obecne wybory. Jeśli uzna się za pokonanego i odejdzie z godnościa, ma jeszcze szansę zapisać się w historii Sengalu jako dobry przywódca. Jeśli będzie próbowal sfałszowac wyniki wyborów i utrzymać sie przy władzy za wszelką cenę, prawdopodobnie skończy tak jak Gbagbo z Wybrzeża Kości Słoniowej - opuszczony przez wszystkich i przed trybunałem. Czasy starych dyktatorów zdają się powoli odchodzić w przeszłość, i chociaż niektórzy z nich, tacy jak syryjski Assad, Robert Mugabe z Zimbabwe, czy Omara al-Baszir w Sudanie, wciąż resztką sił utrzymują sie u władzy, jest ich z każdą - nie tylko Arabską - wiosną coraz mniej.