wtorek, 12 maja 2015

Nairobi tonie

Leje. Od dwóch dni w Nairobi pada nieprzerwanie. Niby powinno, bo to pora deszczowa. Ale takiego urwania chmury jak wczoraj w nocy, nigdy - jak żyję - nie widziałam, a i starsi ode mnie Kenijczyczy zapewniają, że to nie są normalne deszcze! Padło ulewnie całą noc - bite 8 godzin - przez dwa dni i ulice wyglądają teraz tak:

Większość ulic w mieście jest zalana i nieprzejezdna. Mieszkańcy stali w całonocnych korkach, patrząc bezradnie jak woda wokół nich przybiera w zastraszającym tempie.

Mi udało dostać się do domu zanim rozpadało się na dobre. Całe szczęście bo mój mały samochód - Toyota Starlet - nie działa podczas deszczu i gdyby choć odrobina wilgoci dostała się do silnika mój pojazd wyglądałby teraz jakoś tak:
Przyjaciel miał dołączyć do nas na obiad wczoraj wieczorem. Zadzwonił, że może się spóźnić. Nikt się nie spodziewał, w co się wpakował. Gdy po obiedzie kładliśmy się spać, on wciąż stał w tym samym miejscu z którego dzwonił do nas cztery godziny wcześniej...

Inny uczestnik wczorajszego obiadu wyszedł na chwilę z parasolem do sklepu po drugiej stronie drogi. Wrócił przemoczony... od pasa w dół. Niczym bohater kreskówki, idąc przez kałużę wpadł do otwartej i nieoznaczonej studzienki kanalizacyjnej zapadając się w nią po pas! Gdyby był chudszy, pewnie wpadł by po szyję albo całkiem się w niej utopił! Na szczęście przeżył, a i reklamówkę z butelką wina udało mu się uratować.

Nairobi powinno być przygotowane na ulewy - w końcu pora deszczowa zdarza się tu dwa razy do roku. Ale problemem jest przestarzała infrastruktura drogowa w większości wciąż pozostałość z kolonialnych czasów. A nowe drogi budowane są na szybko i byle jak - przez chińskich wykonawców, których zaletą jest cena a nie jakość wykonywanych usług. Dlatego nawet nowe ronda wyglądają po deszczu tak:



To rondo jest tuż przy moim domu i muszę przez nie codziennie przejeżdżać. Wygląda na to, że dziś nigdzie nie pojadę i jestem uwięziona w domu. To i tak mała niedogodność w porównaniu z tym przez co inni muszą przechodzić - przez poniedziałkowe deszcze 10 osób zginęło, a dziesiątki innych są bez dachu nad głową. Kiedy pada, ustają też dostawy prądu. Jedyne pocieszenie, że takie ulewy utrudniają życie wszystkim niezależnie od pozycji, zawodu czy dochodu - co jest niezwykle istotne w kraju takim jak Kenia, gdzie problemy rozwiązuje się tylko jeśli dotykają polityków bezpośrednio. Jedno jest pewne, przez następne parę dni Kenijczycy nie zostawią na swoich politykach suchej nitki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz wyrazić swoją opinię o artykule, zadać mi pytanie czy podzielić się linkami do podobnych ciekawych stron? Możesz to zrobić tutaj!

O mnie

Moje zdjęcie
I'm a graduate of politics and African Affairs, a freelance writer and film-maker, currently based and roving in East Africa.